Komarem po Tatrach Słowackich

01 listopad 2018 Written by o jednośladach 2508
"KOMAREM" (230) NA PODBÓJ TATR SŁOWACKICH


Bardzo rzadko pisze się o naszych krajowych mopedach.- Jeżeli chodzi o Komara, nie było nawet badania drogowego, a że jest to pojazd udany i ze wszech miar godny polecenia, o tym chciałbym parę słów napisać.
Przy stanie licznika 4000 km, tj. po dobrze dotartym silniku postanowiłem wyruszyć na podbój Tatr Słowackich. Wycieczka w ramach konwencji turystycznej, w tej chwili łatwo osiągalna, kosztuje w stosunku do innych wycieczek zagranicznych naprawdę tanio, a wrażenia począwszy od Tatrzańskiej Łomnicy aż po Demanowskie Jaskinie i Orawską Zaporę - przepiękne. Uzbrojony w kilka części zapasowych, jak linki kondensator, łańcuchy: sprzęgłowy i napędowy oraz niezbędne rzeczy osobiste (w sumie 15kg bagażu), wyjechałem wczesnym rankiem z Chorzowa przez Kraków do Zakopanego. O tym,że jest to wspaniała trasa, nie musze wspominać, napisze tylko, że trasę przeszło 200km pokonałem w 6 godzin.
Komar spisywał się wspaniale - nie było góry na którą nie można by wjechać, tym bardziej że najczęściej pokonywałem je na 2 biegu, bo tyle tylko Komar posiada. Jedynie od połowy Obiadowej i innych naprawdę stromych podjazdach trzeba było wrzucić jedynkę. Wszystkich wrażeń nie będę opisywał, ale wspomnę o tym, że przy podjeździe na Stoboke Pleso widzieliśmy kilka skuterów CZ jak stały przy drodze z otwartymi klapami dla ochłodzenia silnika, a myśmy z dumą "młócili" dalej (jechałem w towarzystwie skutera Wiatka tzn.,że raczej ja towarzyszyłem - trzeba przyznać dzielnie). Zainteresowanie Komarem i Wiatką u naszych południowych sąsiadów było ogromne. Tam poza Jawa-mi rzadko widać inny motocykl, stąd zbiegowisko przy każdym naszym postoju,gdzie trzeba było każdorazowo podać wszystkie dane techniczne naszych pojazdów.
Jedno jest godne podkreślenia - uczciwość naszych sąsiadów. Moped można postawić z pełnym bagażem na rynku i śmiało, bez obawy chodzić cały dzień po mieście - o kradzieży nie ma mowy. Czasami śmieli się nawet kiedy zamykałem koło na kłódkę. Jeszcze coś - sympatia rodaków, gdy widzę rodaka na rodzinnym mopedzie - ogromna.
Całą trasę przejechałem bez defektu, a było tego ponad 900km, tak że wożenie części zapasowych okazało się zbędne.

Rekord natomiast padł przy powrocie do domu z Zakopanego do Chorzowa, tj. przeszło 200km, jechałem na pełnym gazie bez przystanku (stanąłem jedynie na 10 minut w Krakowie, aby zjeść posiłek). Średnia szybkość wynosiła 35km/godz. (jechałem przeważnie 45-50 km.godz.), która na tak górzystą trasę, pokonaną mopedem, wydaje mi się bardzo dobra. Nieprawdą jest wiec twierdzenie, że mopedem nie można pokonywać jednorazowo długich tras. Średnie zużycie paliwa wynosiło 1,9 - 2l/100 km.
Kilka uwag miałbym pod adresem fabryki produkującej te mopedy. Łańcuchy jak napędowy i jak sprzęgłowy są za słabe. Napędowy zerwał się po 1000km i był tak naciągnięty, że wymieniłem go na łańcuch z Simsona, a kosz sprzęgłowy musiałem wymienić po 3000 km.
Widelec w mopedzie nie jest najlepszy - w tej chwili mam już trzeci co gorsza części tej trudno dostać i musiałem przerobić widelec z mopedu Simson. Niestety i na tym przejechałem zaledwie 2000 km. Na szczęście przyszły widelce do Komara i mam znowu oryginalny. Wydaje mi się, że tego rodzaju widelce nie są najlepszym rozwiązaniem i lepsze są teleskopy (Jawa 555). To już wszystko. O tym ,że brak części wymiennych, nie warto już nawet pisać. Proszę was zachęćcie posiadaczy mopedów do takiej podróży, bo naprawdę warto - a koszt niewielki. Cała wycieczka kosztowała mnie 800zł, w tym mieści się 300 koron za 530zł oraz koszty wyżywienia, noclegu i benzyny. Szczegółowa kalkulacja podawana była niedawno zresztą na łamach Motoru. Mnie chodzi tylko o to, że za 800zł można mieć wspaniałą wycieczkę zagraniczną.
Z szacunkiem dla Waszego pisma
Opisał i fotografował PIOTR WIDERA


Z Motor z 1960 r.



Last modified on wtorek, 14 listopad 2023 12:32

Please publish modules in offcanvas position.