Drugą poważną zaletą jest dość niskie zużycie paliwa przy stosunkowo dużym zbiorniku 5,5l. Dokładnych danych jeszcze nie mamy, gdyż dopiero teraz zamontowaliśmy dodatkowy szybkościomierz z liczkiem kilometrów. Od razu mała szpileczka pod adresem ZZR- korek zbiornika przepuszcza, mimo mocno dokręcania, paliwo wydostaje się, przez otworek odpowietrzający.

Aha, pamiętajcie aby przedniego koła nie pompować do zbyt wysokiego ciśnienia kierownica bije wówczas dłonie.
Rozruch zimnego silnika nastręczał nam początkowo sporo kłopotów. Mimo obfitego przelewania i zamykania przesłonki rozruchowej silnik budził się do życia dopiero po 4-tym, 5tym kopnięciu pedałów (rozruch przeprowadzony systemem motocyklowym a nie rowerowym). Operacja rozruchu do najwygodniejszych nie należy. Trzeba wcisnąć sprzęgło, ustawić któryś z pedałów w pozycji nieco za jego " górnym martwym punktem" puścić sprzęgło i energicznym ruchem nacisnąć pedał. Jeżeli przy tym rękojeść pokrętna nie będzie się znajdowała w pozycji biegu jałowego , lub dźwignia sprzęgła nie będzie całkowicie cofnięta, wówczas zabieg się nie powiedzie i trzeba pedał ustawić od początku. Rozruch gorącego silnika jest łatwy, choć i wtedy wskazane jest zamknięcie przesłonki rozruchowej.
Komar to dobry miejski środek lokomocji szczególnie gdy jeździmy ulicami o niezłej nawierzchni. Podróżowanie tuż przy krawężniku w ruchu wielkomiejskim daje w efekcie taką samą szybkość przejazdu jak 1,5 czy 2- litrowym samochodem manewrującym w ruchu ulicznym, zwalniającym, przyśpieszającym itd. Ze względu na brak resorowania tylnego koła trzeba jednak unikać przejazdów ulicami czy drogami o nierównej nawierzchni. Ten właśnie mankament ogranicza popularność Komara.
P.S. Ponieważ z Zakładów Metalowych w Nowej Dębie otrzymaliśmy mokikowy silnik z rozrusznikiem, (kopniakiem przyp. JB) wrażenia z jazd - niebawem
Art pochodzi z Motor
Art powstał dzięki Aleksandrowi