Mopedy po powrocie miały być zwrócone i poddane analizie zużycia
czyści. Dane te interesowały producenta, zaś wyjazd nasz został potraktowany
jako jedna z wielu prób powiązanych z wypuszczeniem na rynek nowego sprzętu.
Naprawdę otrzymaliśmy normalne, seryjne pojazdy (Nr ramy 2449 i 2569), bez
żadnych przeróbek czy ulepszeń. Poza tym otrzymaliśmy pewną ilość części
zamiennych, Docieraliśmy je jeszcze w Polsce, w mroźne grudniowe dni 1958 r. Po
dotarciu Rysie były poddane przeglądowi w fabryce, a następnie w dniu 16-tego
lutego ub. roku załadowaliśmy je w Gdyni na statek i odpłynęliśmy do Djakarty.(
pisownia oryginalna).
W Indonezji użytkowaliśmy mopedy bez wprowadzania poważniejszych zmian. Jako
paliwa używaliśmy mieszanki benzynowo-olejowej w stosunku 1:20. W skrzynce
biegów stosowaliśmy olej Lux 7 S (stosowany przy silnikach okrętowych, otrzymany
jeszcze na statku). Świece produkcji krajowej miały wartość cieplną 175. Dla
poprawienia chłodzenia jeździliśmy bez owiewek osłaniających silnik.
Drogi w Indonezji, poza niektórymi trasami są na ogół dobre (asfalt nie topiący
się pomimo silnych upałów). Jednakże znaczna część trasy przebiegała w terenie
górskim, była więc ciężka, tak dla mopedów jak i dla nas.
Warunki tropikalne sprowadzają się przede wszystkim do dużej wilgotności
powietrza i upałów. W dzień temperatura wynosiła około 35 C, w nocy opadach
nieco poniżej 30°C. Cały czas, było duszno i parno. Wilgotność była tak duża, że
pleśniało i psuło się nam wszystko; buty, ubranie, książki, a także sprzęt
precyzyjny - aparaty fotograficzne i radiowe.
Mimo tak ciężkich warunków mopedy spisywały się bardzo dobrze. Nieznaczne
przegrzewanie silnika występowało jedynie w ciągu pierwszych dni oraz przy
bardzo stromych i długich podjazdach. Średnia szybkość, na płaskiej drodze o
dobrej nawierzchni wynosiła 40 km/godz. i utrzymywaliśmy ją na trasach 40 i 60
kilometrowych. Nie była to jednak górna granica szybkości. Przy wyprzedzaniu i
na krótszych odcinkach osiągałem 90 km/godz. Były jednakże dni bardziej upalne,
kiedy trudno było przekroczyć granicę 45km/godz. Tak więc górna granica
szybkości w warunkach tropikalnych waha się od 45 km/godz. do 60 km/godz. (w
dniach i porach nieco chłodniejszych). Na stromych wzniesieniach szybkość
oczywiście spadała do 20, 10 a nawet i 5 km/godz., jednakże Ryś w praktyce
wjeżdżał niemal wszędzie, pokonując podjazdy, na których i samochody miewały
trudności.
Mopedy były użytkowane wyłącznie jako środek lokomocji przy prowadzeniu badań,
nie mieliśmy natomiast czasu na jakieś większe wycieczki czy rajdy. Normalna
trasa dzienna wynosiła około 40 km. i rzadko przekraczała 100 km. Za to
użytkowaliśmy je bez względu na rodzaj trudności terenowych. Tak więc chyba ze
dwadzieścia razy przebyliśmy górzystą 44 km trasę z Tjibulanu (gdzie była nasza
baza) do Bogoru (gdzie pracowaliśmy pewien czas w miejscowym ogrodzie
botanicznym). W powrotnej drodze, na odcinku 22 km pokonywało się 590 m różnicy
poziomów. Niemal bez przerwy w górę. Próbowaliśmy również jazdy przez sawannę
(bujne trawy, wśród których pojedynczo lub małymi grupkami rosną nikłe drzewa i
krzewy). Jechaliśmy wąską kamienistą ścieżką wśród wysokich traw. które plątały
nam się w szprychach kół i zasłaniały nierówności ścieżki. Krzewy i trawy miały
około metra wysokości, ich gęstwina uniemożliwiła w końcu jazdę. Po przejechaniu
zaledwie 3 km, co zajęło nam prawie godzinę czasu, posiniaczeni i podrapani
przez liczne wywrotki. musieliśmy sromotnie zawrócić. Na drogę tę porwaliśmy się
wprowadzeni w błąd mylnymi informacjami, Potem nasz informator pokonywał tę samą
drogę terenowym Willis-em w zawrotnym tempie 4km/godz... słuchając jego klątw i
żalów odczuwaliśmy prawdziwą satysfakcję.
Najcięższą jednak próbą była 127 kilometrowa trasa na wyspie Bali z Gilimanuk do
Denpasaru, a następnie powrót. Szosa biegła terenem
falistym głębokimi jarami, gdzie szosa ostro opadała na same dno jaru,
załamywała się pod kątem prostym na wąskim mostku przerzuconym nad potokiem i
znowu wznosiła się ostro pod górę. Takcie jary następowały co chwilę, jeden po
drugim. Na całej trasie mieliśmy zaledwie 40 km asfaltu, około 40 km.
zniszczonej nawierzchni tłuczniowej i 90 km "kocich łbów". Jazda w obie stromy
odbywała się początkowo w upale, potem w niezwykle silnej tropikalnej ulewie,
wreszcie gdy deszcz przestał padać po błocie i kałużach. Na takiej trasie nawet
pięknie pejzaże wyspy, otoczonej błękitnymi południowymi morzami, nie robiły na
nas specjalnego wrażenia.
Droga z Gilimanuk nadwerężyła nieco silniki. jeszcze więcej partaccy mechanicy z
Denpasaru, którym powierzyliśmy przegląd techniczny. Wynik przeglądu okazał się
smętny. W mopedzie Bohdana nastąpił przeciek oleju do skrzynki korbowej przez
uszczelkę Simmera. Mechanicy "załatali" go tak, że już po dwudziestu kilometrach
odmówił się z jeszcze większą siłą, zarzucając świecę olejem i uniemożliwiając
dalszą jazdę. Ujawniło się to w czasie drogi powrotnej i ponieważ nie było
innego wyjścia, byłem zmuszony wziąć na hol uszkodzony moped.
Tak więc, na opisanej wyżej drodze, po stromych pagórkach. i głębokich jarach,
po wyjątkowo złej nawierzchni w upale, deszczu i błocie holowałem na
półtorakonnym mopedzie, drugi pojazd obciążony 80-cio kilogramowym kolegą i
dalszymi 20 kg bagażu. Jazda była makabrycznie ciężka - wystarczy pawiedieć, że
najgorsze odcinki 20 i 30 kilometrowe pokonywałm wyłącznie na pierwszym biegu.
To, że mój Ryś pokonał całą trasę w opisanych warunkach, i że patem nadal był na
chodzie, wystawia moim zdaniem najlepsze świadectwo wytrzymałości i sprawności, pojazdu.
Czy nie mieliśmy jednak awarii, czy w trakcie jazdy nie powychodziły usterki i
niedociągnięcia produkcyjne (pomijam tu ów pechowy przeciek, spowodowany
wyjątkowo ciężkimi warunkami i partacką robotą mechaników w Denpasarze)?
Oczywiście były i mamy je dokładnie spisane, ponieważ po każdej jeździe, na
gorąco zapisywaliśmy wszystkie dane potrzebne dla producenta. Przede wszystkim
mieliśmy kłopoty z cięgnami Bowdena sprzęgła i gazu. Linki przesuwały się z
oporem w pancerzach i dość urywały się końcówki: co 400 km którąś linkę trzeba
było lutować. Przy upadkach kilkakrotnie zgięty się nam pedały, a przy
transporcie złamał się przełącznik stacyjki, który niestety nie był wyjmowany.
Przy wstrząsach zgubiliśmy korek od zbiornika. W podobnych okolicznościach
oberwał się sygnał. Ponadto nawaliły nam obydwa liczniki, produkowane przez
zakłady w Błoniu. Przez cały czas mopedy zużywały nieco powyżej 3l paliwa na 100
km; to powiększone zużycie było jednak wywołane prawdopodobnie nienormalnymi
warunkami eksploatacji. Jak przekonaliśmy się opony krajowe źle znoszą
tropikalne warunki, już po 2000 km. praktycznie biorąc przestały nadawać się do
użytku.
Na tym kończy się lista usterek i awarii zaobserwowanych w czasie jazdy po Jawie
i Bali, jak widać dotyczą one na ogół elementów mniej ważnych; mających mniejszy
wpływ na samą jazdę.
Na zakończenie warto może jeszcze wspomnieć o wrazeniu jakie, robiły Rysie w
Indonezji. Indonezja jest krajem silnie zmotoryzowanym. W 2,5 milionowej
Djakarcie kursuje po ulicach olbrzymia ilość samochodów, tysiące rowerów i
naprawdę imponująca ilość mopedów wszelkich typów i marek. Natomiast stosunkowo
mało widzi się w Indonezji motocykli, co przypomina stosunki panujące w Europie
Zachodniej. Możemy śmiało powiedzieć, że Rysie wyróżniały się w tej masie swoją
przyjemną, nowoczesną sylwetką, były najładniejszym typem jaki spotkaliśmy w
ciągu całej podróży i jako takie budziły powszechną sensację. Oczywiście z
początku wszyscy brali je ze czeskie Jawy są przecież trochę podobne do tej
popularnej i w Indonezji marki motocykli. Również i sprawność mopedów ciągnących
przyczepne wózki z naszym sprzętem i pokonywujących ostre wzniesienia była
przyjmowana z uznaniem. Powszechnie podobało się bardzo dobre resorowanie.
Nasze pojazdy nie ustępowały natomiast innym pod względem łatwości obsługi.
Wydaje mi się, że Rysie są dobrym sprzętem dla celów turystycznych a także
nadają się do niektórych prac badawczych prowadzonych w terenie. Są lekkie i
doskonale można je przerzucać koleją na dalsze odległości, wytrzymałe. dość
silne i dobrze resorowane. Dzięki prostej budowie są bardzo łatwe i wygodne w
obsłudze. Krótko mówiąc dobry pojazd na niezbyt długie (100-200km) odległości.
Z Motor z 1960 roku.